

fot. Karolina Fandrejewska

BACHANTKI
Eurypides
Zygmunt Węclewski - przekład
Egon Wellesz - muzyka "Die Backhantinnen" opera w dwóch aktach
16.06.2011. Teatr Collegium Nobilium
16.11.2013. Forum Młodej Reżyserii w Krakowie
16-17.11.2014. Warszawska Opera Kameralna Scena Młodych
Nagroda Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
za najlepszy spektakl na Forum Młodej Reżyserii w Krakowie 2013
reżyseria Kamila Michalak
scenografia Karolina Fandrejewska
reżyseria dźwięku Adrian Piasecki
wystepują:
Kamil Przystał
Oskar Hamerski/Bartosz Miłosz Martyna/Jakub Wieczorek
Kacper Matula
Jacek Różański
Zdzisław Wardejn/Sławomir Głazek
oraz
Aleksandra Klimczak - sopran
Chór Warszawskiego Towarzystwa Scenicznego pod batutą Lilianny Krych
Połączenie dramatu i opery w tym przypadku wynika z przekonania, że świat Dionizosa najpełniej opisuje muzyka. A muzyka operowa austriackiego kompozytora Egona Wellesza łączy w sobie powagę, grozę i rozkosz oddając całą dwuznaczność dionizyjskiego swięta. Buduje w ten sposób odległy i tajemniczy świat bachanck jako zwiastun ludzkiej tragedii.
Dionizos, Bachus, Bromios to imiona tego, który uosabia wszystko, czego rozumem okiełznać się nie da, co nie jest wytłumaczalne, wypowiadalne słowami, co nie trzyma się ścisłych zasad rozumowania a co jest dane i jedne dla wszystkich istnień – krótka chwila wieczności, która przenika jedynie może przez sztukę, przez muzykę. Bachantki to służebnice Dionizosa. On odradza się w ich głosie, dźwiękach. Ich muzyka określa go najpełniej jako bezpośredni obraz jego istoty wypływając z nadmiaru rozkoszy i siły. Dionizos nie jest jednoznacznie ani dobry ani zły. Powstał ze styku przeciwieństw - deszczu i gromu, wody i ognia. A pełnia zjawiska Jego nie mieści się w skali ludzkiego postrzegania. Przejawia on dwoistą naturę okrutnego zdziczałego demona i łagodnego cierpiętnika. Łączy w sobie brutalność natury i wyrafinowaną inteligencję. Czy jest to wysłannik niebios czy raczej piekieł? Przybywa, aby nauczyć pokory niedowiarków, aby pokazać jak są maluczcy i jak łatwo ulegają manipulacji. Chce złapać ich w pułapkę własnego rozumu wykazując, że ich mądrość to głupota. Chce przemienić w ich oczach ich samych. W końcu pozostawić nagich, zdezorientowanych w najwyższej rozterce i poczuciu klęski, oszukanych przez własne zmysły. Czy będą umieli sobie to wytłumaczyć? Czy będą to pamiętać jako sen?
W tym pięknym, strasznym śnie przesyconym upajającą muzyką tkwi Pentej pełen niezgody i buntu. Jedynie on nie rozumie i nie akceptuje istoty dionizyjskiej siły. Wciąż toczy w sobie walkę pomiędzy chłodnym wykalkulowaniem a namiętnością; pomiędzy obrzydzeniem a rozkoszą. Przychodzi moment, w którym poddaje się czarowi Dionizosa niesiony paradoksem swej jałowej logiki. Przestaje myśleć.
Kamila Michalak
zdjęcia i montaż Karolina Fandrejewska
zdjęcia i montaż Kamila Michalak





